Dziś sięgam do głębokiego
dzieciństwa. Ja i koleżanka z podstawówki. Mamy może po 12 lat… „A” pożycza mi
książkę, która należy do jej starszych braci. Przeczytałam ją wtedy z zapartym
tchem ze trzy razy i żal mi było się z nią rozstawać.
„W kręgu
upiorów i wilkołaków” Bohdana Baronowskiego to nic innego, jak zebrane w całość wieloletnie
badania nad demonologią ludową kilku regionów, również dawnego województwa sieradzkiego
(dziś łódzkiego).
Straszenie dzieci różnymi
postaciami jest stare jak świat. Moi pradziadkowie może już nie wierzyli w
mamuny, południce (choć nie pozwalali mnie zabierać na pola w południe),
latawców czy zmory, ale raczyli mnie historiami, na dźwięk których, wydłużały
mi się uszy.
Książkę z dzieciństwa zakupiłam na allegro i zabrałam na wakacje. Lubię widok
latawców unoszących się nad morzem…
Dziś mam dla Was Latawca, zwanego też Płanetnikiem
(inne nazwy tej powietrznej istoty demonicznej to chmurnik, wietrznik, powiesznik) Istota ta, według
wierzeń ludowych, kierowała obłokami, chmurami i wiatami. W różnych regionach
Polski wyobrażano ich sobie na różne sposoby.
Raczej człowiecze kształty.. Czasem karzełek w mokrej czapce i kapocie. Czasem jakiś narrator przytwierdzał mu wronie skrzydła, obdarowywał wielkimi łapami, za pomocą których wzbijał się w powietrze. Niekiedy był nim chudy mężczyzna o upiornie bladej twarzy dzierżący w ręce długi kij, czasem małe dziecko, czasem młoda dziewczyna w mokrej koszuli, a innym razem pokraczna baba.
Płanetnicy mieli do ludzi raczej
negatywny stosunek sprowadzając deszcz wtedy, kiedy nie był potrzebny i rozpędzając
chmury, kiedy panowała susza. Okazaniem pomocy i szacunkiem można było zyskać przychylność
Płanetnika. Szczególnie dbali o nich właściciele wiatraków.
W Tyńcu w końcu XIX wieku,
niektórzy chłopi wierzyli, że Płanetnikiem był Adam Mickiewicz, który nawet po
śmierci prowadził takową działalność. Kiedy jego ciało spoczywało we Francji,
padały tam obfite deszcze. Kiedy przewieziono go do Polski, we Francji
zapanowała susza, a ulewne deszcze nękały gospodarzy podkrakowskiego Tyńca.
Dla mnie to temat rzeka… a
książka z przeczytana w dzieciństwie niebywałym źródłem inspiracji;)
Miłego!